4-dniowy tydzień pracy, a może wolna środa?

Choć mogłoby się wydawać, że 8-godzinny i 5-cio dniowy tydzień pracy to coś oczywistego, historia takiego sposobu organizacji pracy nie jest czymś co wynikałoby z naszych naturalnych potrzeb, czy było najbardziej wydajne. Podział dnia na 3 części, ma w Polsce długą, ponad 100 letnią historię - Marszałek Piłsudski ustanowił taki podział 23 listopada 1918 roku. Z kolei pięciodniowy tydzień pracy, czyli usankcjonowanie wolnych sobót, był stopniowo wprowadzony dopiero od 1973 roku. Wcześniej było czymś oczywistym, że na odpoczynek była tylko niedziela. Nasze przekonanie, że tak musi być, wynika więc z dość niedawno unormowanych zwyczajów. Masowe przejście na pracę zdalną w 2020 r. sprawiło zaś, że zaczęliśmy kwestionować zastany porządek i pojawiły się nowe propozycje, które być może naszym dzieciom wydadzą się kiedyś czymś oczywistym, ale które dziś budzą zdziwienie. Czy jednak powrót do czasów sprzed pandemii, w których niejednokrotnie wyrabialiśmy godziny siedząc bezproduktywnie, w ogóle mają szansę powrócić? Coraz mniej osób w to wierzy.

4-dniowy tydzień pracy

Nie ma się co oszukiwać. W ciągu dnia, realnie pracujemy dużo mniej niż założone 8 godzin. Według badań przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii przez vouchercloud, na próbie ok. 2000 pracowników, efektywnie pracujemy jedynie… 2 godziny i 53 minuty! Co więc robimy w pozostałym czasie? 47% badanych przegląda media społecznościowe, 45% czyta wiadomości na portalach informacyjnych, a 38% omawia tematy mniej lub bardziej służbowe. Znaczące jest też to, że 19% szuka w tym czasie innej pracy, ale to temat na zupełnie inne rozważania. Czy to znaczy, że okradamy naszych pracodawców, którzy w końcu płacą za nasz czas? Nie do końca. W czasie gdy plotkujemy, czy korzystamy z ekspresu do kawy, w tle możemy analizować stojące przed nami wyzwania, dzięki czemu później dobieramy lepsze rozwiązania, niż gdybyśmy skupili się w 100% na zadaniu od momentu jego pojawienia się do rozwiązania. Oznacza to jednak, że jeśli mocno się zaangażujemy, nie potrzebujemy 5 dni w tygodniu na to, żeby wykonać swoje zadania. Tu należy oczywiście dodać, że nie dotyczy to osób pracujących na akord, czy takich, których pracę można zwymiarować i podzielić na jednostki, które da się w prosty sposób rozliczać, jak choćby w przypadku szwaczek, osób pracujących przy liniach montażowych, czy fabrykach.
Na kanwie badań nad produktywnością i czasem pracy powstały propozycje, by zmniejszyć obciążenie w tygodniu i zagwarantować pracownikom 3, a nie 2 dni wolnego. Zalety płynące z takiego rozwiązania wydają się być obiecujące. Wśród badanych przez Stanford University, zaobserwowano zmniejszenie poziomu stresu (z 45% do 38%) i wzrost produktywności. Wygląda na to, że jeśli chcemy, to w 4 dni zrobimy to co normalnie zrobilibyśmy w 5, do tego szybciej i z większym zaangażowaniem. Potwierdzają to badania efektywności, według których w najbardziej produktywnych państwach, takich jak Norwegia, Dania, Niemcy i Holandia, pracuje się średnio 27 godzin w tygodniu, a nie jak w większości pozostałych 40 godzin. Czy takie rozwiązanie zobaczymy w Polsce? Ministerstwo Rozwoju przyznało, że przygląda się Hiszpanii, która testuje takie rozwiązanie u siebie.

Tydzień pracy z wolną środą

Zupełnie innym, choć również zmniejszającym nasze obciążeniem pomysłem jest rozbicie weekendu na dwa nienastępujące po sobie dni. Na przykład poprzez pozostawienie wolnej niedzieli, ale przeniesienie dnia wolnego z soboty na środę. Idea, która za tym stoi mówi, że gdyby porównać człowieka do telefonu komórkowego, w piątek wieczorem jego bateria rozładowana jest niemal do zera i w ciągu dwóch dni nie zdąży się naładować w 100%. Poniedziałek zaczynamy więc od kryzysu (skąd my to znamy!), wpadając w błędne koło przemęczenia. Jeśli po dwóch dniach „ciężkich” zrobimy sobie dzień odpoczynku, kolejne trzy nie będą nam wydawały się tak złowieszcze i nie zdążymy wyczerpać naszych baterii tak jak ma to miejsce w 5-dniowym maratonie. Zgodnie z teorią „Weekend Wednesday” omówionych na Youtube przez CGP Grey, ci, którzy spróbowali dzielić tydzień na pół, dużo chętniej przychodzą do pracy wiedząc, że składa się z łatwiejszych do przetrawienia części. Czy nie tak czujemy się przed każdym świętem, które wypada w środku tygodnia? Pandemia dodatkowo pokazała, że jeśli weźmiemy sobie wolne, nawet jeśli jesteśmy w razie sytuacji awaryjnych pod telefonem, nasze morale znacząco rosną i wreszcie mamy czas na załatwienie spraw, których nie daje się załatwić w weekendy ani po pracy.

A może połączyć oba sposoby?

Australijska firma Versa postanowiła twórczo połączyć oba wspomniane sposoby organizacji pracy. Pracownicy nie tylko mają wolne środy, ale i soboty, przez co pracują 4 dni w tygodniu z przerwą po 2 dniach. Trwający 20 miesięcy eksperyment dowiódł, że firma zamiast zbankrutować zanotowała 40% wzrost przychodów, nie mówiąc już o znaczącym wzroście zadowolenia pracowników. Dodać należy, że Versa to przedstawiciel agencji reklamowych, w których standardem na rodzimym rynku jest praca w długich godzinach (7.00 – 19.00).

W którą stronę pójdziemy?

Wygląda na to, że choć mówi się teraz o rynku pracodawcy, w wielu branżach warunki pracy będą musiały ulec drastycznej poprawie. Ewolucja oczekiwań pracowników i pokoleniowe zmiany prowadzą do tego, że w wielu obszarach pracodawca, który chce rekrutować musi wykazać się większą pomysłowością niż sama wysokość pensji i 3 tygodnie płatnego urlopu w roku. Być może więc, po okresie w którym długość okresu wypowiedzenia stanowiło przeważający argument za przyjęciem oferty pracy, znów powrócimy do systemu benefitów pozapłacowych. I tym razem nie będą to owocowe czwartki, ale wolne środy.
Nie jest to zresztą zagadnienie, które analizowane jest wyłącznie przez pracodawców. Przedstawiciele rządów również rozważają zmiany ustawowe, jak choćby we wspomnianej Hiszpanii. Celem jest zarówno walka z potencjalnym bezrobociem, jak i podniesienie produktywności. W końcu nie liczy się jak długo pracujemy, ale ile przez ten czas wykonujemy. Zmniejszenie obciążenia pracą sprzyja z kolei zwiększeniu konsumpcji i dobrostanowi, więc wydaje się, że to jedyny słuszny kierunek. Może więc okazać się, że nasze dzieci na wieść o 5-dniowym tygodniu pracy będą robiły wielkie oczy tak jak teraz robią to na informację, że kiedyś część z nas chodziła na pocztę, żeby zadzwonić.

Leave your comments

Comments

  • No comments found